Opakowania i zamknięcia do opakowań

Z życia handlowca…

Od czasu do czasu w naszych newsach odkrywamy rąbka tajemnicy tego co dzieje się wewnątrz naszej firmy. Piszemy o tym, że jesteśmy fajnym, zgranym zespołem, który lubi to co robi. W tym roku było kilka szczerych wyznań dotyczących kondycji naszej branży, w której nie brakowało zawirowań.
Teraz nieco z przymrużeniem oka przedstawimy z czym mierzą się nasi handlowcy…
Życie handlowca to naprawdę ciężki kawałek chleba! Jakby on mógł tylko jednym produktem handlować, byłoby mu zdecydowanie lżej. Wystawiałby tylko zamówienia, faktury i zlecenia wysyłek…

Ale nie u nas!
My mamy ok. 200 produktów w ofercie! Każdy z nich może mieć niemalże niezliczone warianty kolorystyczne, policzalne już opcje dodatkowe, co poddane kombinatoryce, daje prawie tyle możliwości ile zestawień liczby do wygranej w totolotka!
Na wstępie należy podkreślić, że nasi Klienci w 99 procentach przypadków są ekspertami w tym co robią. Ich wiedza i doświadczenie pozwala nam nie tylko ręka w rękę z nimi współpracować, ale także uczyć się od nich i korzystać z ich wiedzy.
Nie zwalnia nas to jednak z odpowiedzialności i czujności, podczas rozmów i podejmowania decyzji sprzedażowych. Nasi handlowcy muszą doskonale wiedzieć, który z oferowanych produktów sprawdzi się w przypadku medium Klienta i dlaczego, muszą być gotowi na każde pytanie, czasami mu doradzać, albo odradzać pewne rozwiązania…

Butelka butelce nierówna!
Weźmy sytuację z życia – zgłasza się Klient, który ma medium, płyn do mycia szyb oraz dobraną do niego butelkę, 750 ml z gwintem 28/410. Klient też wie, że jego produkt może być użytkowany jako płyn lub jako piana. Sytuacja dla nas codzienna, cały proces, zdawać by się mogło, będzie bezproblemowy. Klient nawet wie, że spryskiwacz ma być biały, a cyngiel długi „na trzy palce”.  Klasyka z odrobiną elegancji.
Nasz handlowiec wysyła próbki spryskiwacza z dodatkową funkcją piany, żeby klient obejrzał produkt, nakręcił go na butelkę i wykonał niezbędne testy stabilności i kompatybilności. Klient natomiast wysyła do nas butelkę, celem dobrania odpowiedniej długości rurki.
Wzory obustronnie docierają do odbiorców i nagle obie strony przekonują się, że całość nie działa!
Okazało się, że butelka klienta nie była taką, którą podpowiada nam doświadczenie i wyobraźnia, kiedy myślimy o płynie do mycia szyb, czyli płaska z wąską szyjką. Ta była okrągła, jak walec, równa na całej swojej wysokości. Taki jej kształt uniemożliwiał naciśnięcie długiego cyngla do końca, a tym samym uniemożliwiał aplikację pełnej dozy.
Ustalenia wracają do punktu wyjścia…
Drodzy Klienci, kiedy prosimy o sprawdzenie kompatybilności zamknięcia z butelką, wynika to z chęci upewnienia się, że wszystko będzie działało w 100% sprawnie, kiedy ostateczny konsument zacznie używać produktu.

Bicie piany… nie jest wcale łatwe
Fantastycznym rozwiązaniem są dozowniki spieniające, o ich szerokim zastosowaniu i fantastycznych funkcjach, pisaliśmy już kiedyś. Skuszony tymi cechami, wizualnymi i praktycznymi w użytkowaniu, zgłosił się do nas Klient. Jego celem było wypuszczenie na rynek pianki do mycia twarzy. Wszystkie procedury zostały wykonane – butelka, zamknięcie z dozownikiem spieniającym, rurka, a także projekt etykiety. Ostateczne sprawdzenie obnażyło fakt, że dozownik, zamiast uroczej porcji piany, wypluwa z siebie ciecz z pojedynczymi tylko bąbelkami. Testowa partia gotowego produktu została przesłana do naszego działu kontroli jakości, pierwsze oględziny potwierdziły opis wady. Doświadczenie osób zajmujących się jakością naszych produktów, kazało zadać najprostsze pytanie, czy do medium został dodany środek spieniający.  Pytanie zaskoczyło klienta, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że było to konieczne, a nas zaskoczył fakt szybkiego zamknięcia tematu reklamacji.
Także nauką, jaką z tego wyciągnęli wszyscy nasi handlowcy jest to, żeby Klientów zamawiających zamknięcia z funkcją piany, uczulić na fakt, że żeby piana została wytworzona, musi być zastosowany dodatkowy element w postaci środka spieniającego.
Nasze zamknięcia potrafią dużo, ale niestety nie czynią cudów…

Kiedy milimetry ratują projekt!
Czasami, mimo szczerych chęci i zabiegów, które robią wszyscy zaangażowani w projekt, od Klienta, przez  handlowca, produkcję, aż po firmę wytwarzającą butelki, coś idzie nie do końca zgodnie planem. Do takiej sytuacji doszło, kiedy, mimo technicznych zapewnień producenta butelek o tym, że gwint jest w rozmiarze 28/410, okazał się być nieco niższy.
Butelki dostarczone, detergent w produkcji, zamknięcia jeszcze ostatecznie nie zamówione. Jednak żadne z zamknięć w standardowym rozmiarze nie uratuje tej patowej sytuacji. Nakręcenie za wysokiej nakrętki skutkowałoby nie tylko kiepskim wyglądem całości, ale przede wszystkim nieszczelnością opakowania.
I tu, wkracza do gry nasz doświadczony, pomysłowy i, co najważniejsze, znający konstrukcję spryskiwacza, handlowiec!
Na pierwszy rzut oka nasze spryskiwacze to małe elementy o nieskomplikowanej konstrukcji. Dopiero zapoznanie się ze szczegółami technicznymi obnaża ich złożoność.  Jednym z jego składowych jest uszczelka. Ukryta pod nakrętką, mająca bezpośredni kontakt z butelką. Jej na pozór jedyną funkcją, która wynika z samej nazwy, jest uszczelnienie całego opakowania. Jednak uszczelka uszczelce nierówna może mieć ona różne grubości.
Zatem w momencie, kiedy  gwint okazał się za niski, wymiana uszczelki na grubszą, uratowała całe przedsięwzięcie!
Standardowy spryskiwacz z niestandardową uszczelką idealnie się spasowały z niewymiarową szyjką butelki.
c.d.n.

atomizery-ktore-insp.png